Nagle pojawiła się realna możliwość i od razu przybyło sił i zdrowia a nadzieja pokonała wszelkie trudności.
I tak, w piątek przed Niedzielą Palmową stanęłam na ziemi Chrystusa i dane mi było przeżyć tu cały Wielki Tydzień, Wielkanoc….cały kwiecień 2012 roku.
Jerozolima – centrum świata, w którym można zobaczyć wszystkie ludy zamieszkujące ziemię, usłyszeć wszystkie języki świata i zobaczyć wiarę tak różnorodną ale skierowaną ku tej samej Osobie, wyrażaną na tak wiele sposobów. Wszyscy chcą być jak najbliżej Boga, chcą Go dotknąć w miejscach w których na pewno był Jezus, które są świadkami Jego życia, Jego cudów, Jego Męki, śmierci i zmartwychwstania. Tak jest od wieków, począwszy od Zmartwychwstania Chrystusa Jego Uczniowie zabezpieczali Jego ślady, bili się o prawo do ich własności, zaznaczali te miejsca, ochraniali je i przekazywali potomności. Wiele jednak klęsk, wojen i czynników zewnętrznych niszczyło te ślady. Jednak wykopaliska ciągle odkrywają coś ciekawego i potwierdzają ich autentyczność. To prawda, że do rozsławienia tych miejsc świętych najbardziej przyczynił się w IV wieku cesarz Konstantyn Wielki i Jego Matka Św. Helena, którzy pozostawili po sobie piękne i wielkie bazyliki: w Betlejem czy Jerozolimie na Kalwarii a do dziś przetrwały jedynie skromne ich szczątki w wykopaliskach ale potwierdzają one autentyczność tych miejsc. Mówi się, że gdyby nie fakt, że na miejscach zniszczonych chrześcijanie ciągle wznosili nowe świątynie, to nic by z tych miejsc nie pozostało. Każdy bowiem pielgrzym nosi w sobie pragnienie aby coś urwać z miejsca świętego, jakiś kamyk wyskubać, jakiś fragmencik przynieść ze sobą do domu na pamiątkę.
Jerozolimę zamieszkują różne narodowości między innymi Żydzi i Arabowie, różne religie, różne odłamy wiary chrześcijańskiej i niechrześcijanie. Każdy z nich chce tu mieć swoją własność i swoje miejsce, chcą pokazać swój związek z Jezusem, z Bogiem, nawet ci, którzy uznają Go tylko za proroka.
Uczestnicząc w wielotysięcznej wspólnocie procesji Niedzieli Palmowej, która szła z Betfage do Getsemani a potem do Bramy Św. Szczepana w Jerozolimie przez kilka godzin, widać było cały świat tak różnorodny idący ku jednemu celowi, śpiewający w różnych językach Hosanna Synowi Dawidowemu. Różne grupy w odświętnych rodzimych strojach z emblematami i napisami mówiącymi skąd przybyli z palmami w rękach różnego rodzaju śpiewali różne pieśni, niektórzy idąc tańczyli jak niegdyś król Dawid przed Arką Przymierza, grali na różnych instrumentach ale wszyscy byli jedno, szli ku Chrystusowi, Jego wychwalali, Jemu oddawali cześć i ogłaszali wszystkim, że do Niego należą było tak wspaniałe, że wzbudzało łzy wzruszenia, nie mówiąc o tym, że radość napełniała serce, gdy usłyszało się śpiew po polsku. Polaków wszędzie jest sporo, umieją wyczuć gdzie dzieją się sprawy wielkie i ważne i zaznaczają swoją obecność.
W Bazylice Grobu Pańskiego (Prawosławni nazywają Ją Bazyliką Zmartwychwstania Pańskiego), gdzie różne wyznania mają swoje rejony i funkcje do obsługiwania pielgrzymów, różne godziny do celebrowania Liturgii, czynią to bardzo gorliwie. Choć czasem zdarzają się ludzkie nieporozumienia ale wszystkim zależy na tym, aby być jak najbliżej Boga i Jego spraw i dobrze pilnować Miejsc Świętych. Różnorodność kultur a stąd i różnorodność zachowania się ludzi, wielka gorliwość i pragnienie niepowtarzalnego przeżycia spotkania z Bogiem powodują, że zachowują się tu przeróżnie. Nikt się nie wstydzi tu płakać, całować i dotykać kamieni, ścian, kolumn, rzeźb, obrazów, bić czołem o ziemię itd. Jedni mają zwyczaj namaszczanie pachnącymi olejkami np. kamienia namaszczenia ciała Chrystusa po śmierci, grobu, czy skały na Kalwarii, nawet ołtarzy i kandelabrów, inni ukradkiem wybierają piasek w który wstawione są zapalane przez pielgrzymów świeczki (jako relikwie), inni nawet wypijają oliwę z lampek, aby uzyskać łaskę; inni muszą dotknąć figury czy ołtarza: ręką, czołem, policzkiem, chustką, bo wtedy otrzymają błogosławieństwo.
Przeważnie jeden raz w życiu przybędą tu ci ludzie, chcą więc jak najwięcej ze sobą zabrać Bożych łask. Nogi tysięcy pielgrzymów każdego dnia depczą te same ścieżki a ich stopy żłobią bruzdy w kamieniach i tak będzie do końca świata.
Na ciasnych uliczkach starego miasta wszyscy ci pielgrzymi idą za Chrystusem Jego Drogą Krzyżową, przeciskając się pomiędzy sklepikami i tłumem różnych ludzi. Ci co handlują, ci co kupują pamiątki co chwila słyszą w różnych językach czytane teksty i śpiewane wersety tego nabożeństwa. Pierwszą, która wielokrotnie szła po śladach męki swojego Syna była Maryja, tak mówi tradycja i wszyscy ze wzruszeniem Ją naśladują. Nie wszystkie stacje mają kapliczki, niektóre tylko na murze domu mają zaznaczone numerem miejsce.
Przy IV stacji Drogi Krzyżowej, przy siedzibie Patriarchatu Armenii, znajduje się kaplica polska a w niej całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu. Ołtarz zwany Tryptykiem Jerozolimskim wykonał z bursztynu p. Mariusz Drapikowski z synem z Gdańska w 2009 roku i zawarł w nim treści ikonograficzne z Apokalipsy św. Jana – wizja końca świata i nowe Jeruzalem. W środkowej części na tle baranka monstrancją jest postać Matki Bożej Częstochowskiej, Czarnej Madonny trzymającej zamiast Syna – Hostię. Przepiękny ołtarz, poświęcony przez Papieża Benedykta XVI i możliwość adoracji (jedyne takie miejsce w całej Jerozolimie) przyciąga wiele osób spragnionych wyciszenia i spotkania z Bogiem. Przy tym ołtarzu trwa nieustanna modlitwa o pokój w Ziemi Świętej i na świecie. Przewodniczą temu dziełu od trzech lat Siostry Uczennice Boskiego Mistrza. Jest wśród nich jedna Polka S. Miriam, która organizuje wolontariat, co miesiąc przyjeżdżają z Polski trzy osoby (kobiety lub mężczyźni), którzy trwają na modlitwie i dyżurują wśród pielgrzymów 5 godzin dziennie na zmianę, wspomagając Siostry w tym pięknym dziele. Tam właśnie dane mi było przez cały kwiecień posługiwać. Ze mną były dwie absolwentki Farmakologii z Gdańska: Karolina i Ania (pochodząca z Bociek). Tam zobaczyłam, jak różni ludzie podchodzą do Eucharystii. Przez to miejsce przechodziły grupy pielgrzymów odprawiających Drogę Krzyżową, przychodzili ludzie różnego koloru skóry specjalnie na adorację ale też ludzie przypadkowi, turyści. Jedni (katolicy)klękali, całowali ze wzruszeniem ziemię, w skupieniu wielkim adorowali Pana i często korzystali z tego spotkania z Nim, inni wpadali na chwilę i biegli dalej. Byli też tacy, którzy zdziwieni patrzyli na nas jak na dziwaków, nie klękali, rozmawiali i trzeba było ich uciszać. Przychodzili tacy, którzy zdejmowali buty przy wejściu i siadali bardzo pokornie, inni bili pokłony do ziemi i żegnali się na jedno ramię, inni od drzwi szli na kolanach aż przed ołtarz, całowali ziemię i bardzo chcieli go dotknąć. Byli też i tacy, którzy modlili się a na końcu pytali – co to jest? Ludzie różnych wyznań, niekoniecznie katolickich. Trzeba było rozumieć i mówić wszystkimi językami, najlepiej to wychodziło w sposób migowy czyli dzięki inteligencji można było się porozumieć. Palec na ustach uciszał natychmiast prawie wszystkich. A Maryja, Królowa Pokoju (Regina Pacis) wszystkim wskazywała swojego Syna. Ludzie o ciemnej skórze szczególnie uznają Ją za swoją Matkę i oni tu przychodzili na modlitwę.
Maryja ma tu w Ziemi Świętej szczególne uznanie i jest wiele świątyń upamiętniających wydarzenia z Nią związane: Jerozolima – miejsce Narodzenia Maryi, kościół św. Anny, Kościół zaśnięcia Maryi, Nazaret – Bazylika Zwiastowania a w niej fragmenty domu Św. Rodziny, Ain-Karin – Świątynia Nawiedzenia św. Elżbiety a pod nią studnia i fragmenty domu św. Elżbiety i Zachariasza, Betlejem – miejsce Narodzenia Jezusa, Kalwaria – gdzie Matka Bolesna (pieta) trzyma na kolanach zwłoki Syna.
W Betlejem jest grota mleczna – gdzie wg tradycji ukryła się Maryja z Dzieciątkiem przed siepaczami Heroda i karmiąc Synka upuściła kilka kropel mleka a kamienie stały się białe. Od początku przychodziły tam kobiety muzułmańskie i katolickie prosząc o potomstwo i były wysłuchiwane i jest tak do dziś. Można kupić proszek z kamienia tej groty i jest on skuteczny. Brat Franciszkanin mówił, że niedawno przyszło świadectwo z Polski, że oboje małżonkowie byli bezpłodni i już spodziewają się dziecka. Cuda dzieją się na naszych oczach potrzeba tylko mocnej wiary.
Pobyt w Ziemi Świętej wzmocnił moją wiarę, rozpalił serce, pobudził do gorętszej modlitwy o pokój a także za wszystkich, którzy mi są szczególnie bliscy, uświadomił na nowo, że tracić czas dla Boga to jest prawdziwa wartość, bo to jest już przebywanie z Nim w niebie.
s. Barbara Konobrodzka, Sercanka z Drohiczyna