Blog

Orędzie Ojca Świętego na 54. Światowy Dzień Pokoju 1 stycznia 2021 r.
KULTURA TROSKLIWOŚCI JAKO DROGA DO POKOJU
- Na progu Nowego Roku pragnę przekazać moje pełne szacunku pozdrowienia szefom państw i rządów, zwierzchnikom organizacji międzynarodowych, przywódcom duchowym i wiernym różnych religii oraz mężczyznom i kobietom dobrej woli. Wszystkim składam najlepsze życzenia, aby w tym roku ludzkość postępowała na drodze braterstwa, sprawiedliwości i pokoju między osobami, wspólnotami, narodami i państwami.
Rok 2020 upłynął pod znakiem wielkiego kryzysu sanitarnego Covid-19, który stał się zjawiskiem wielopłaszczyznowym i globalnym, pogłębiając silnie ze sobą powiązane kryzysy, takie jak kryzys klimatyczny, żywnościowy, gospodarczy i migracyjny, oraz sprawiając ogromne cierpienia i trudności. Myślę przede wszystkim o tych, którzy stracili członka rodziny lub bliską osobę, ale także o tych, którzy znaleźli się bez pracy. Szczególnie należy wspomnieć lekarzy, pielęgniarzy, farmaceutów, naukowców, wolontariuszy, kapelanów oraz pracowników szpitali i ośrodków zdrowia, którzy robili, co w ich mocy, i nadal to czynią z wielkim wysiłkiem i poświęceniem, do tego stopnia, że niektórzy z nich zmarli, starając się być u boku chorych, ulżyć ich cierpieniu lub uratować im życie. Oddając cześć tym osobom, ponawiam apel do decydentów politycznych i sektora prywatnego o podjęcie odpowiednich środków w celu zapewnienia dostępu do szczepionek przeciw Covid-19 i podstawowych technologii potrzebnych do pomocy chorym i tym wszystkim, którzy są najubożsi i najbardziej wrażliwi[1].
Z przykrością należy zauważyć, że obok licznych świadectw miłości i solidarności, nabierają niestety nowego rozmachu różne formy nacjonalizmu, rasizmu, ksenofobii, a nawet wojny i konflikty, siejące śmierć i zniszczenie.
Te i inne wydarzenia, które w minionym roku naznaczyły drogę ludzkości, uczą nas, jak ważna jest troska o siebie nawzajem i o stworzenie, aby budować społeczeństwo oparte na relacjach braterstwa. Dlatego właśnie wybrałem jako temat tego orędzia: Kultura troskliwości jako droga do pokoju. Kultura troski o przezwyciężenie często dziś dominującej kultury obojętności, odrzucenia i konfrontacji.
- Bóg Stwórca, źródło ludzkiego powołania do troskliwości
W wielu tradycjach religijnych istnieją opowiadania, które odnoszą się do pochodzenia człowieka, do jego relacji ze Stwórcą, z naturą i z innymi ludźmi. W Biblii, Księga Rodzaju od samego początku ukazuje znaczenie troskliwości lub ochrony w Bożym planie dla rodzaju ludzkiego, podkreślając związek między człowiekiem (’adam) a ziemią (’adamah) oraz między braćmi i siostrami. W biblijnej relacji o stworzeniu Bóg powierza Adamowi ogród „zasadzony w raju” (por. Rdz 2, 8) z zadaniem „uprawiania i strzeżenia” go (por. Rdz 2, 15). Oznacza to z jednej strony uczynienie ziemi urodzajną, a z drugiej strony ochronę i utrzymanie jej zdolności do podtrzymywania życia[2]. Czasowniki „uprawiać” i „strzec” opisują relację Adama z jego domem-ogrodem, a także wskazują na zaufanie, jakie pokłada w nim Bóg, czyniąc go panem i opiekunem całego stworzenia.
Narodziny Kaina i Abla dają początek historii braci i sióstr, których relacje będą interpretowane – w negatywny sposób – przez Kaina w kategoriach opieki lub ochrony. Po zabiciu swojego brata Abla, Kain odpowiada w następujący sposób na Boże pytanie: «Czyż jestem stróżem brata mego?» (Rdz 4, 9)[3]. Tak, oczywiście! Kain jest „stróżem” swojego brata. „W tych starożytnych opowiadaniach, pełnych głębokiej symboliki, zawarte już było przekonanie, odczuwane i dziś, że wszystko jest ze sobą powiązane i że autentyczna troskliwość o nasze życie i naszą relację z naturą jest nierozerwalnie związana z wymiarem sprawiedliwości i braterstwa oraz wierności wobec innych”[4].
- Bóg Stwórca, wzór troskliwości
Pismo Święte przedstawia Boga nie tylko jako Stwórcę, ale także jako Tego, który troszczy się o swoje stworzenia, szczególnie o Adama, Ewę i ich dzieci. Sam Kain, chociaż jest przeklęty z powodu popełnionego przestępstwa, otrzymuje znamię ochronne od Stwórcy, aby jego życie było strzeżone (por. Rdz 4, 15). Fakt ten, choć potwierdza nienaruszalną godność osoby, stworzonej na obraz i podobieństwo Boga, objawia także Boski plan zachowania harmonii stworzenia, ponieważ „pokój i przemoc nie mogą mieszkać w tym samym domu”[5].
Właśnie troska o stworzenie jest podstawą ustanowienia szabatu, który oprócz regulowania kultu Bożego, miał na celu przywrócenie porządku społecznego i troskliwości względem ubogich (por. Rdz 1, 1-3; Kpł 25, 4). Obchody Jubileuszu z okazji siódmego roku szabatowego dawały wytchnienie ziemi, niewolnikom i dłużnikom. W tym roku łaski troszczono się o najsłabszych, dając im nowe perspektywy życia, aby wśród ludu nie było żadnego potrzebującego (por. Pwt 15, 4).
Na uwagę zasługuje również tradycja prorocka, w której szczyt biblijnego rozumienia sprawiedliwości przejawia się w sposobie, w jaki wspólnota traktuje najsłabszych w swoim gronie. Z tego właśnie powodu zwłaszcza Amos (2, 6-8; 8) i Izajasz (58) nieustannie podnoszą głos na rzecz sprawiedliwości względem ubogich, którzy z powodu swojej bezbronności i bezsilności są wysłuchiwani jedynie przez Boga, który się o nich troszczy (por. Ps 34, 7; 113, 7-8).
- Troskliwość w misji Jezusa
Życie i misja Jezusa są szczytem objawienia miłości Ojca do ludzkości (por. J 3, 16). W synagodze w Nazarecie Jezus ukazał się jako Ten, którego Pan namaścił i «posłał, aby ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; aby uciśnionych odsyłał wolnymi» (Łk 4, 18). Takie mesjańskie działania, charakterystyczne dla jubileuszy, stanowią najbardziej wymowne świadectwo misji powierzonej Mu przez Ojca. W swoim współczuciu, Chrystus zbliża się do chorych na ciele i na duchu, uzdrawiając ich; przebacza grzesznikom i obdarza ich nowym życiem. Jezus jest Dobrym Pasterzem, który troszczy się o owce (por. J 10, 11-18; Ez 34, 1-31); jest Dobrym Samarytaninem, który pochyla się nad człowiekiem poranionym, leczy jego rany i pielęgnuje go (por. Łk 10, 30-37).
U szczytu swej misji Jezus pieczętuje swą troskliwość względem nas, ofiarując siebie na krzyżu i uwalniając nas w ten sposób z niewoli grzechu i śmierci. Tak, darem swojego życia i swojej ofiary, otworzył dla nas drogę miłości i mówi do każdego: «Pójdź za mną i ty czyń podobnie!» (por. Łk 10, 37).
- Kultura troskliwości w życiu uczniów Jezusa
Uczynki miłosierdzia względem duszy i względem ciała stanowią rdzeń działalności charytatywnej Kościoła pierwszych wieków. Chrześcijanie pierwszego pokolenia dzielili się, aby nikt z nich nie był w potrzebie (por. Dz 4, 34-35) i starali się, aby wspólnota była domem gościnnym, otwartym na każdą ludzką sytuację, gotowym do zatroszczenia się o najsłabszych. W ten sposób przyjął się zwyczaj składania dobrowolnych ofiar, aby nakarmić ubogich, pochować zmarłych i nakarmić sieroty, osoby starsze i ofiary katastrof, na przykład rozbitków na morzu. A kiedy w późniejszych czasach hojność chrześcijan straciła nieco rozmach, niektórzy Ojcowie Kościoła nalegali na fakt, że w zamyśle Boga własność jest dla dobra wspólnego. Św. Ambroży utrzymywał, że „natura wszystkie płody wydaje dla wszystkich do wspólnego dobra. […] Z natury więc wywodzi się prawo wspólnej dla wszystkich własności. Prawo własności prywatnej jest wynikiem ludzkich uroszczeń”[6]. Po przezwyciężeniu prześladowań pierwszych wieków, Kościół wykorzystał wolność, aby inspirować społeczeństwo i jego kulturę. „Potrzeby czasów budziły często nowe siły w służbie chrześcijańskiej caritas. Historia opowiada o wielu aktach dobroczynności. […] Powstało wiele zakładów dla cierpiącej ludności: szpitali, domów ubogich, sierot i podrzutków, gospód dla podróżnych itd.”[7].
- Zasady nauki społecznej Kościoła jako podstawa kultury troskliwości
Diakonia początków Kościoła, ubogacona refleksją Ojców i ożywiona na przestrzeni wieków czynnym miłosierdziem wielu jaśniejących świadków wiary, stała się siłą napędową nauki społecznej Kościoła, dając siebie wszystkim ludziom dobrej woli jako cenne dziedzictwo zasad, kryteriów i wskazań, z których można czerpać „język” troskliwości: promowanie godności każdej osoby ludzkiej, solidarność z ubogimi i bezbronnymi, troskliwość o dobro wspólne, ochronę świata stworzonego.
* Troskliwość jako promowanie godności i praw osoby
„Pojęcie osoby, które zrodziło się i rozwinęło w chrześcijaństwie, pomaga w realizowaniu rozwoju w pełni ludzkiego. Albowiem osoba znaczy zawsze relacja, nie indywidualizm, wskazuje na włączanie, a nie wykluczanie, wyjątkową i nienaruszalną godność, a nie wykorzystywanie”[8]. Każda osoba ludzka jest celem sama w sobie, nigdy nie jest jedynie narzędziem, które należy doceniać tylko ze względu na jego użyteczność, ale jest stworzona, aby wspólnie żyć w rodzinie, we wspólnocie, w społeczeństwie, gdzie wszyscy członkowie są równi pod względem godności. To z tej godności wywodzą się prawa człowieka, a także obowiązki, które przypominają na przykład o odpowiedzialności za przyjmowanie i pomoc ubogim, chorym, zepchniętym na margines, wszystkim naszym „bliźnim, blisko lub daleko w czasie i przestrzeni”[9].
* Troskliwość o dobro wspólne.
Każdy aspekt życia społecznego, politycznego i gospodarczego znajduje swoje wypełnienie, gdy służy dobru wspólnemu, to znaczy: gdy „suma warunków życia społeczeństwa pozwala bądź to grupom, bądź poszczególnym jego członkom, pełniej i szybciej osiągnąć ich własną doskonałość”[10]. Dlatego nasze plany i wysiłki muszą zawsze uwzględniać skutki dla całej rodziny ludzkiej, rozważając możliwe konsekwencje w chwili obecnej i dla przyszłych pokoleń. Pandemia Covid-19 pokazuje nam, jak bardzo jest to prawdziwe i aktualne. W jej obliczu „zdaliśmy sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy w jednej łodzi, wszyscy słabi i zdezorientowani, ale jednocześnie ważni i niezbędni, wszyscy wezwani by wiosłować razem”[11], bo „nikt nie ratuje się sam”[12] i żadne odizolowane państwo narodowe nie może zapewnić swoim mieszkańcom dobra wspólnego[13].
* Troskliwość poprzez solidarność.
Solidarność wyraża w konkretny sposób miłość drugiego człowieka, nie jako mgliste uczucie, ale jako „mocną i trwałą wolę angażowania się na rzecz dobra wspólnego, czyli dobra wszystkich i każdego, wszyscy bowiem jesteśmy naprawdę odpowiedzialni za wszystkich”[14]. Solidarność pomaga nam widzieć drugiego – zarówno jako osobę, jak i, w najszerszym tego słowa znaczeniu, jako lud czy naród – nie jako dane statystyczne, czy środek, który można wykorzystać, a następnie wyrzucić, gdy nie jest już użyteczny, ale jako naszego bliźniego, towarzysza w drodze, powołanego do udziału, na równi z nami, w uczcie życia, na którą wszyscy są jednakowo zaproszeni przez Boga.
* Troskliwość i ochrona stworzenia.
Encyklika Laudato si’ w pełni ukazuje wzajemne powiązania całej rzeczywistości stworzonej i podkreśla potrzebę słuchania zarówno wołania potrzebujących, jak i wołania stworzenia. Z tego uważnego i ciągłego słuchania może zrodzić się skuteczna troska o ziemię, będącą naszym wspólnym domem, i o ubogich. W tej kwestii pragnę potwierdzić, że „warunkiem autentyczności poczucia wewnętrznego zjednoczenia z innymi bytami natury jest równoczesna czułość, współczucie i troska o człowieka”[15]. „Pokój, sprawiedliwość i ochrona stworzenia to trzy kwestie ściśle ze sobą związane, których nie można od siebie oddzielać w taki sposób, by były traktowane indywidualnie, gdyż mogłoby to grozić ponownym popadaniem w redukcjonizm”[16].
- Kompas służący wspólnemu kursowi
W czasach zdominowanych przez kulturę odrzucenia, w obliczu pogłębiających się nierówności wewnątrz państw oraz pomiędzy nimi[17], pragnę zaprosić osoby kierujące organizacjami międzynarodowymi i rządami, światem gospodarczym i naukowym, komunikacją społeczną i instytucjami edukacyjnymi do wzięcia w swoje ręce tego „kompasu” wyżej wymienionych zasad, aby nadać wspólny kurs procesowi globalizacji, „kurs prawdziwie ludzki”[18]. Pozwoliłoby to bowiem docenić wartość i godność każdej osoby, działać wspólnie i solidarnie na rzecz dobra wspólnego, przynosząc ulgę tym, którzy cierpią z powodu ubóstwa, choroby, niewolnictwa, dyskryminacji i konfliktów. Poprzez ten kompas zachęcam wszystkich, aby stali się prorokami i świadkami kultury troskliwości, aby wyeliminować wiele nierówności społecznych. A będzie to możliwe jedynie przy znaczącym i powszechnym protagonizmie kobiet, w rodzinie i we wszelkich dziedzinach życia społecznego, politycznego i instytucjonalnego.
Kompas zasad społecznych, niezbędny do promowania kultury troskliwości, jest również wskaźnikiem dla stosunków między państwami, które powinny być inspirowane braterstwem, wzajemnym szacunkiem, solidarnością i przestrzeganiem prawa międzynarodowego. W związku z tym należy podkreślić znaczenie ochrony i propagowania podstawowych praw człowieka, które są niezbywalne, powszechne, wzajemnie zależne i powiązane ze sobą [19].
Należy również wspomnieć o poszanowaniu prawa humanitarnego, zwłaszcza w tym czasie, gdy konflikty i wojny następują po sobie bez przerwy. Niestety, wiele regionów i wspólnot nie pamięta już czasów, kiedy żyły w pokoju i bezpieczeństwie. Wiele miast stało się jakby epicentrami niepewności: ich mieszkańcy walczą o utrzymanie normalnego rytmu życia, ponieważ są atakowani i bombardowani na oślep materiałami wybuchowym, artylerią i bronią lekką. Dzieci nie mogą się uczyć. Mężczyźni i kobiety nie mogą pracować, aby utrzymać swoje rodziny. Głód zakorzenia się tam, gdzie kiedyś był nieznany. Ludzie są zmuszani do ucieczki, zostawiając nie tylko swoje domy, ale także historię rodziny i korzenie kulturowe.
Jest wiele przyczyn konfliktów, ale rezultat jest zawsze ten sam: zniszczenie i kryzys humanitarny. Musimy zatrzymać się i zadać sobie pytanie: co doprowadziło do tego, że konflikt na świecie stał się czymś normalnym? A przede wszystkim: jak możemy nawrócić nasze serca i zmienić naszą mentalność, aby naprawdę szukać pokoju w solidarności i braterstwie?
Jakże wiele środków trwonionych jest na broń, zwłaszcza jądrową[20], środków, które można by wykorzystać do realizacji ważniejszych priorytetów, dla zapewnienia bezpieczeństwa ludzi, takich jak wspieranie pokoju i integralnego rozwoju ludzkości, walka z ubóstwem, zabezpieczenie potrzeb zdrowotnych. To zresztą uwypuklają problemy globalne, takie jak obecna pandemia Covid-19 i zmiany klimatyczne. Jakże odważną decyzją byłoby „utworzenie z pieniędzy przeznaczanych na broń i inne wydatki wojskowe «Globalnego Funduszu» w celu definitywnego wyeliminowania głodu i przyczynienia się do rozwoju krajów najuboższych!”[21].
- Wychowanie do kultury troskliwości
Promocja kultury troskliwości wymaga procesu wychowawczego, a w dążeniu do tego celu kompas zasad społecznych jest niezawodnym narzędziem w różnych powiązanych ze sobą kontekstach. Chciałbym podać kilka przykładów.
– Wychowanie do troskliwości rodzi się w rodzinie, będącej naturalną i podstawową komórką społeczeństwa, w której człowiek uczy się żyć w relacji i we wzajemnym szacunku. Należy jednak umożliwić rodzinie realizację tego życiowego i nieodzownego zadania.
– Zawsze we współpracy z rodziną, innymi podmiotami powołanymi do wychowania są szkoła i uniwersytet, a w pewnych aspektach również podmioty komunikacji społecznej[22]. Są one powołane do szerzenia systemu wartości opartego na uznaniu godności każdej osoby, każdej wspólnoty językowej, etnicznej i religijnej, każdego ludu i wynikających z niego praw podstawowych. Edukacja stanowi jeden z filarów społeczeństw bardziej sprawiedliwych i solidarnych.
– Religie w ogóle, a przywódcy religijni w szczególności, mogą odgrywać niezastąpioną rolę w przekazywaniu wiernym i społeczeństwu wartości solidarności, poszanowania różnic, akceptacji i troskliwości o najbardziej wrażliwych braci i siostry. Przypominam w tym kontekście słowa papieża Pawła VI skierowane do parlamentu ugandyjskiego, w 1969 r.: „Nie lękajcie się Kościoła; on was szanuje, kształci wam uczciwych i lojalnych obywateli, nie podsyca rywalizacji i podziałów, stara się promować zdrową wolność, sprawiedliwość społeczną i pokój. Jeśli w ogóle ma jakieś preferencje, to dla ubogich, dla wychowania najmłodszych, dla opieki nad cierpiącymi i opuszczonymi”[23].
– W odniesieniu do tych, którzy są zaangażowani w służbę społecznościom, w organizacjach międzynarodowych, rządowych i pozarządowych realizujących misję wychowawczą, a także tych wszystkich, którzy na różne sposoby pracują w dziedzinie edukacji i badań naukowych, ponawiam swoją zachętę, abyśmy osiągnęli cel edukacji „bardziej otwartej i integrującej, zdolnej do cierpliwego słuchania, konstruktywnego dialogu i wzajemnego zrozumienia”[24]. Chciałbym, aby ta zachęta, sformułowana w ramach Globalnego Paktu Wychowawczego, znalazła szeroką i różnorodną aprobatę.
- Nie ma pokoju bez kultury troskliwości
Kultura troskliwości, jako zaangażowanie wspólne, solidarne i uczestniczące na rzecz ochrony i promowania godności i dobra wszystkich, jako gotowość do zainteresowania się, do zwracania uwagi, do współczucia, do pojednania i uzdrowienia, do wzajemnego szacunku i wzajemnej akceptacji, jest uprzywilejowanym sposobem budowania pokoju. „W wielu częściach świata pojawiają się drogi pokoju, które prowadzą do zabliźniania ran; potrzeba zatem twórców pokoju, gotowych, by zainicjować w śmiały i pomysłowy sposób procesy uzdrawiania i nowego spotkania”[25].
W tym czasie, w którym łódź ludzkości, wstrząsana burzą kryzysu, płynie mozolnie w poszukiwaniu spokojniejszego i bardziej pogodnego horyzontu, ster godności osoby ludzkiej i „kompas” podstawowych zasad społecznych może pozwolić nam płynąć bezpiecznym i wspólnym kursem. Jako chrześcijanie, spoglądamy na Dziewicę Maryję, Gwiazdę Morza i Matkę Nadziei. Wspólnie pracujemy nad tym, by podążać naprzód w kierunku nowego horyzontu miłości i pokoju, braterstwa i solidarności, wzajemnego wsparcia i akceptacji. Nie ulegajmy pokusie braku zainteresowania innymi, zwłaszcza najsłabszymi, nie przyzwyczajajmy się do odwracania wzroku[26], ale codziennie, konkretnie angażujmy się w „tworzenie jednej wspólnoty, składającej się z braci, którzy się akceptują, troszcząc się o siebie nawzajem”[27].
Watykan, 8 grudnia 2020 r.
Franciszek
[1] Por. Przesłanie wideo z okazji 75. Sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych (25 września 2020).
[2] Por. Enc. Laudato si’ (24 maja 2015), 67.
[3] Por. „Braterstwo podstawą i drogą do pokoju”, Orędzie na 47. Światowy Dzień Pokoju 2014 (8 grudnia 2013), 2.
[4] Enc. Laudato si’ (24 maja 2015), 70.
[5] PAPIESKA RADA IUSTITIA ET PAX, Kompendium nauki społecznej Kościoła, n. 488.
[6] De officiis, 1, 28, 132: PL 16, 67; Obowiązki duchownych, I, 28, 132: przekł. Kazimierz Abgarowicz, Warszawa 1967, s. 66.
[7] K. BIHLMEYER, Historia Kościoła, t. I, Warszawa 1971, s. 375.
[8] Przemówienie z okazji 50. rocznicy ogłoszenia encykliki „Populorum progressio” (4 kwietnia 2017); w: L’Osservatore Romano, wyd. polskie,n. 5 (392)/2017, s. 34.
[9] Przesłanie na 22. sesję Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w Sprawie Zmian Klimatu (UNFCCC) – COP22 (10 listopada 2016);por. TAVOLO INTERDICASTERIALE DELLA SANTA SEDE SULL’ECOLOGIA INTEGRALE, In cammino per la cura della casa comune. A cinque anni dalla “Laudato si’”, LEV, 31 maja 2020.
[10] SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. Gaudium et spes, 26.
[11] Modlitwa na placu św. Piotra o ustanie pandemii (27 marca 2020): L’Osservatore Romano, wyd. polskie. n.4 (421)/2020, s. 4.
[12] Tamże.
[13] Enc. Fratelli tutti (3 października 2020), 8. 153.
[14] ŚW. JAN PAWEŁ II,Enc. Sollicitudo rei socialis (30 grudnia 1987), 38.
[15] Enc. Laudato si’ (24 maja 2015), 91.
[16] KONFERENCJA EPISKOPATU REPUBLIKI DOMINIKAŃSKIEJ, List pasterski Sobre la relación del hombre con la naturaleza (21 stycznia 1987), por. Enc. Laudato si’ (24 maja 2015), 92.
[17] Enc. Fratelli tutti (3 października 2020), 125.
[19] Por. Przesłanie do uczestników międzynarodowej konferencji poświęconej prawom człowieka we współczesnym świecie (Rzym, 10-11 grudnia 2018): L’Osservatore Romano, wyd. polskie, n. 1 (409)/2019, s. 25-26.
[20] Por. Przesłanie na konferencję ONZ zwołaną w celu wynegocjowania wiążącego prawnie instrumentu zakazującego broni jądrowej, co miałoby doprowadzić do jej całkowitego wyeliminowania (23 marca 2017).
[21] Przesłanie wideo z okazji Światowego Dnia Żywności 2020 (16 października 2020).
[22] Por. BENEDYKT XVI, „Wychowanie młodzieży do sprawiedliwości i pokoju”, Orędzie na 45. Światowy Dzień Pokoju 2012 (8 grudnia 2011),2; „Przezwycięż obojętność i zyskaj pokój”, Orędzie na 49. Światowy Dzień Pokoju 2016 (8 grudnia 2015), 6.
[23] Przemówienie do deputowanych i senatorów Ugandy (Kampala,1 sierpnia 1969).
[24] Przesłanie na inaugurację Paktu Wychowawczego (12 września 2019).
[25] Enc. Fratelli tutti (3 października 2020), 225.
[27] Tamże, 96; por. Orędzie na 47. Światowy Dzień Pokoju 2014 (8 grudnia 2013), 1: L’Osservatore Romano, wyd. polskie, n. 1 (358)/2014, s. 4.
© Copyright – Libreria Editrice Vaticana
Foto: www.pixabay.com

Nowy Rok na Dolnym Śląsku pod znakiem modlitwy o pokój
W dniu wczorajszym, 26 stycznia 2020 r. zakończył się dolnośląski etap peregrynacji medziugorskiej Monstrancji „Królowa Pokoju”, która od sierpnia ubiegłego roku przemierza nasz kraj, wzywając do modlitwy o pokój.
Monstrancja ta, nawiedziwszy jeszcze z końcem ubiegłego roku Archidiecezję Wrocławską, a następnie Diecezję Świdnicką, w styczniu br. zawitała do gościnnej Diecezji Legnickiej.
Peregrynacja rozpoczęła się tam w słynącym m.in. z tzw. „Wydarzenia Eucharystycznego”, legnickim Sanktuarium św. Jacka. Modlitwa o pokój w tym szczególnym miejscu trwała w dniach od 7 do 12 stycznia 2020. O idei peregrynacji opowiedział „Gościowi Niedzielnemu” Członek naszego Stowarzyszenia „Comunità Regina della Pace”, p. Andrzej Gacek, który przywiózł Monstrancję do Legnicy:
„Trudno mi mówić o monstrancji, o jej pięknie, ponieważ naszą ideą jest służyć Jezusowi i Maryi tak, by nas było jak najmniej, a Jego jak najwięcej. To jest właśnie idea adoracji Najświętszego Sakramentu. Byśmy umieli adorować Jezusa. Obserwujemy jak adoracja potrafi zmieniać nawet największych i najbardziej zatwardziałych grzeszników. Widzimy jak bardzo ludzie są spragnieni adoracji Najświętszego Sakramentu. Widzieliśmy, jak podczas adoracji w duszpasterstwie studentów uczelni wojskowej kadeci płakali przed Najświętszym Sakramentem. Jezus działa”.
Adoracja w Sanktuarium św. Jacka w Legnicy.
Foto: gosc.pl
Następnie, w dniach 12 do 18 stycznia b.r., „Królowa Pokoju” zatrzymała się w leżącym u podnóża Śnieżki – Karpaczu. Gościny użyczył Jej tam ks. Proboszcz Paweł Oskwarek z Parafii pw. Nawiedzenia NMP. Jak powiedział w rozmowie z legnickim „Gościem Niedzielnym”, pomysł zaproszenia „Królowej Pokoju” zrodził się głównie ze względu na turystów, którzy chętnie odwiedzają ten znany ośrodek turystyki górskiej.
Adoracja w Kościele pw. Nawiedzenia NMP w Karpaczu.
Foto: gosc.pl
Kolejnym miejscem nawiedzenia Monstrancji był dolnośląski Jawor. W dniach 18 do 21 stycznia b.r. adoracja o pokój, połączona z Jerychem Różańcowym, prowadzona była w tamtejszym Kościele pw. Miłosierdzia Bożego.
Zachęcamy do zapoznania się z obszerniejszym materiałem przygotowanym na temat peregrynacji w Jaworze przez Radio Plus Legnica. Link tutaj: https://legnica.fm/wiadomosci/wiadomosci-diecezja/31027-krolowa-pokoju-zawitala-do-jawora-foto
Adoracja w Jaworze. Foto: Radio Plus Legnica
Jest dla nas szczególną radością, że w swojej wędrówce po Dolnym Śląsku, Pan Jezus Eucharystyczny przyjęty został w dniach od 21 do 23 stycznia 2020 r. w słynnym, przepięknym Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Krzeszowie.
“Królowa Pokoju” w Krzeszowie.
Foto: opactwo.eu
Natomiast ostatnim przystankiem na trasie po Diecezji Legnickiej był Bolesławiec. W dniach 24 do 26 stycznia 2020 r. Monstrancja „Królowa Pokoju” przebywała w tamtejszej Parafii pw. Św. Cyryla i Metodego, gdzie podobnie jak w Jaworze, modlitwa o pokój połączona została z Jerychem Różańcowym.
Foto: cyrylaimetodego.pl
Przekonani o owocności każdej modlitwy zanoszonej w szczerości serca przed Najświętszym Sakramentem, pragniemy serdecznie podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do organizacji peregrynacji „Królowej Pokoju” w Diecezji Legnickiej, jak również wszystkim tym, którzy zechcieli włączyć się do Adoracji Jezusa Eucharystycznego. Bóg zapłać!

Orędzie Ojca Świętego na 53 Światowy Dzień Pokoju
ORĘDZIE OJCA ŚWIĘTEGO
FRANCISZKA
NA 53. ŚWIATOWY DZIEŃ POKOJU
1 STYCZNIA 2020 ROKU
POKÓJ JAKO DROGA NADZIEI:
DIALOG, POJEDNANIE I NAWRÓCENIE EKOLOGICZNE
- Pokój, droga nadziei w obliczu przeciwności i prób
Pokój jest dobrem cennym, przedmiotem naszej nadziei, do którego dąży cała ludzkość. Nadzieja na pokój to postawa ludzka, która zawiera napięcie egzystencjalne, ze względu na które nawet niekiedy uciążliwą teraźniejszość „można przeżywać i akceptować, jeśli ma jakiś cel i jeśli tego celu możemy być pewni, jeśli jest to cel tak wielki, że usprawiedliwia trud drogi”[1]. Dzięki temu nadzieja jest cnotą, która każe nam wyruszyć w drogę, daje nam skrzydła, by iść naprzód, nawet gdy przeszkody wydają się nie do pokonania.
Nasza ludzka wspólnota nosi w pamięci i ciele znaki wojen i konfliktów, które następowały po sobie z coraz większymi możliwościami zniszczenia, a które nie przestają dotykać szczególnie najuboższych i najsłabszych. Nawet całym narodom trudno wyzwolić się z okowów wyzysku i korupcji, podsycających nienawiść i przemoc. Do dziś, wielu mężczyznom i kobietom, dzieciom i osobom starszym odmawia się godności, nietykalności fizycznej, wolności, w tym wolności religijnej, solidarności wspólnotowej, nadziei na przyszłość. Wiele niewinnych ofiar znosi udrękę upokorzenia i wykluczenia, żałoby i niesprawiedliwości, a nawet urazów wynikających z systematycznych zaciekłych prześladowań przeciw swemu ludowi i swoim bliskim.
Straszliwe doświadczenia konfliktów wewnętrznych i międzynarodowych, często pogłębiane przemocą bez jakiejkolwiek litości, odcisnęły piętno na ciele i duszy ludzkości. Każda wojna okazuje się bowiem bratobójstwem, które niszczy sam projekt braterstwa, wpisany w powołanie rodziny ludzkiej.
Wiemy, że wojna często zaczyna się od nietolerancji wobec odmienności drugiego, co wywołuje chęć posiadania i wolę panowania. Rodzi się w sercu człowieka z egoizmu i pychy, z nienawiści prowadzącej do zniszczenia, aby zamknąć drugiego w obrazie negatywnym, żeby go wykluczyć i usunąć. Wojna jest podsycana przez wypaczanie relacji, ambicje hegemoniczne, nadużycia władzy, lęk przed drugim i różnicę postrzeganą jako przeszkodę; i jednocześnie to wszystko podsyca.
Paradoksalne jest, jak zauważyłem podczas ostatniej podróży do Japonii, że „nasz świat żyje przewrotną dychotomią chęci obrony i zapewnienia stabilności i pokoju, opartych na fałszywym bezpieczeństwie wspieranym mentalnością strachu i nieufności, co doprowadza do zatrucia relacji między narodami i uniemożliwienia jakiegokolwiek dialogu. Nie da się pogodzić pokoju między narodami i stabilności z jakimkolwiek usiłowaniem budowania na strachu przed wzajemnym zniszczeniem lub na groźbie całkowitej zagłady. Jest to możliwe jedynie wychodząc z globalnej etyki solidarności i współpracy w służbie przyszłości kształtowanej przez współzależność i współodpowiedzialność całej rodziny ludzkiej dziś i jutro”[2].
Każda sytuacja zagrożenia wywołuje nieufność i skupienie się na swoim statusie. Nieufność i strach zwiększają kruchość relacji i zagrożenie przemocą, w błędnym kole, które nigdy nie może prowadzić do relacji pokojowych. W związku z tym, nawet odstraszanie nuklearne może stworzyć jedynie złudne bezpieczeństwo.
Dlatego nie możemy oczekiwać utrzymania stabilności na świecie poprzez strach przed unicestwieniem, w bardzo niestabilnej równowadze, zawieszonej na skraju otchłani nuklearnej i zamkniętej w murach obojętności, gdzie podejmowane są decyzje społeczno-gospodarcze otwierające drogę do dramatów odrzucenia człowieka i stworzenia, zamiast strzec siebie nawzajem[3]. Jak zatem zbudować drogę pokoju i wzajemnego uznania? Jak przełamać chorobliwą logikę pogróżek i strachu? Jak pokonać dominującą obecnie dynamikę nieufności?
Musimy dążyć do prawdziwego braterstwa opartego na wspólnym pochodzeniu od Boga, braterstwa realizowanego w dialogu i wzajemnym zaufaniu. Pragnienie pokoju jest głęboko zakorzenione w sercu człowieka i nie wolno nam rezygnować, godząc się na coś, co byłoby od niego mniejsze.
- Pokój, droga słuchania oparta na pamięci, solidarności i braterstwie
Hibakusha, osoby, które przeżyły bombardowania atomowe w Hiroszimie i Nagasaki, należą do tych, którzy dziś podtrzymują płomień zbiorowej świadomości, świadcząc następnym pokoleniom o potworności tego, co wydarzyło się w sierpniu 1945 r. oraz o niewypowiedzianych cierpieniach, jakie po tym nastąpiły aż po dzień dzisiejszy. Ich świadectwo rozbudza i zachowuje w ten sposób pamięć o ofiarach, aby ludzkie sumienie stawało się coraz silniejsze w obliczu wszelkiej woli dominacji i zniszczenia: „nie możemy pozwolić, by obecne i nowe pokolenia utraciły pamięć o tym, co się wydarzyło, tę pamięć, która jest gwarantem i bodźcem do budowania bardziej sprawiedliwej i braterskiej przyszłości”[4].
Podobnie jak oni, wiele osób na całym świecie oferuje przyszłym pokoleniom nieodzowną posługę pamięci, której należy strzec nie tylko po to, aby nie popełniać na nowo tych samych błędów, albo by nie proponowano na nowo złudnych wzorców przeszłości, ale także dlatego, aby jako owoc doświadczenia stanowiła ona korzeń i podpowiadała drogę dla obecnych i przyszłych decyzji pokojowych.
Co więcej, pamięć jest perspektywą nadziei: często w mrokach wojen i konfliktów, pamięć o nawet niewielkim otrzymanym geście solidarności może zainspirować decyzje odważne, a nawet heroiczne, może uruchomić nowe energie i rozpalić nową nadzieję w poszczególnych osobach i wspólnotach.
Otwarcie i wytyczanie drogi pokoju jest wyzwaniem o tyle bardziej złożonym, o ile wchodzące w grę interesy w stosunkach między osobami, wspólnotami i narodami są wielorakie i sprzeczne. Przede wszystkim należy odwoływać się do sumienia moralnego oraz do woli osobistej i politycznej. Pokój czerpiemy bowiem z głębi ludzkiego serca, a wola polityczna zawsze musi być umacniana, aby rozpocząć nowe procesy, które jednają i jednoczą osoby i wspólnoty.
Świat nie potrzebuje pustych słów, ale przekonanych świadków, budowniczych pokoju otwartych na dialog, bez wykluczenia i manipulacji. Nie można bowiem naprawdę osiągnąć pokoju, jeśli nie będzie pełnego przekonania dialogu mężczyzn i kobiet, którzy szukają prawdy pomijając ideologie i różne opinie. Pokój „należy budować bezustannie”[5], jest drogą, którą przebywamy razem, zawsze szukając dobra wspólnego i zobowiązując się do dotrzymywania danego słowa i poszanowania prawa. We wzajemnym słuchaniu mogą też wzrastać poznanie i szacunek dla drugiego, aż po rozpoznanie w nieprzyjacielu twarzy brata.
Proces pokojowy jest zatem zaangażowaniem, które trwa w czasie. Jest to cierpliwe dzieło poszukiwania prawdy i sprawiedliwości, szanujące pamięć ofiar i otwierające krok po kroku wspólną nadzieję, silniejszą niż zemsta. W państwie prawa demokracja może być znaczącym paradygmatem tego procesu, jeżeli opiera się na sprawiedliwości i dążeniu do ochrony praw każdego, zwłaszcza słabych lub zmarginalizowanych, w nieustannym poszukiwaniu prawdy[6]. Chodzi o konstrukcję społeczną i dzieło w toku, w które każdy odpowiedzialnie wnosi swój wkład na wszystkich poziomach społeczności lokalnej, krajowej i ogólnoświatowej.
Jak podkreślał św. Paweł VI, „podwójna tendencja, do równości i do udziału w zarządzaniu zmierza do wytworzenia pewnego typu społeczeństwa demokratycznego […]. Stąd wynika doniosłość wychowywania do życia społecznego, wychowania, w którym obok pouczenia o prawach należnych każdemu znajdzie się przypomnienie o wzajemnych obowiązkach, które są koniecznym odpowiednikiem praw. Świadomość zaś obowiązków i wykonywanie ich zależą najbardziej od panowania nad sobą, a także od podjęcia odpowiedzialności i uznania granic wolności jednostki czy grupy”[7].
Przeciwnie, rozdźwięk między członkami społeczeństwa, wzrost nierówności społecznych i odmowa użycia narzędzi służących integralnemu rozwojowi człowieka zagrażają dążeniu do dobra wspólnego. Natomiast cierpliwa praca, oparta na sile słowa i prawdy, może rozbudzić w osobach zdolność do współczucia i twórczej solidarności.
W naszym chrześcijańskim doświadczeniu nieustannie upamiętniamy Chrystusa, który oddał swoje życie dla naszego pojednania (por. Rz 5, 6-11). Kościół w pełni uczestniczy w dążeniu do sprawiedliwego ładu, nieustannie służąc dobru wspólnemu i pielęgnując nadzieję pokoju, poprzez przekaz wartości chrześcijańskich, nauczanie moralne oraz dzieła społeczne i wychowawcze.
- Pokój, droga pojednania w braterskiej komunii
Biblia, zwłaszcza poprzez słowo proroków, nawołuje sumienia i ludy do przymierza Boga z ludzkością. Chodzi o porzucenie chęci panowania nad innymi i nauczenie się patrzenia na siebie nawzajem jako na osoby, jako na dzieci Boże, jako na braci. Drugi nigdy nie powinien być spychany do tego, co mógł powiedzieć lub uczynić, ale powinien być widziany przez pryzmat obietnicy, którą w sobie niesie. Tylko wybierając drogę szacunku można przełamać spiralę zemsty i wejść na drogę nadziei.
Prowadzi nas fragment Ewangelii przytaczający następującą rozmowę między Piotrem a Jezusem: „«Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?». Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy»”(Mt 18, 21-22). Ta droga pojednania wzywa nas do odnalezienia w głębi naszych serc siły przebaczenia i umiejętności uznania siebie za braci i siostry. Uczenie się życia w przebaczeniu zwiększa naszą zdolność do stawania się kobietami i mężczyznami pokoju.
To, co jest prawdą o pokoju w sferze społecznej, jest również prawdziwe w sferze politycznej i gospodarczej, ponieważ kwestia pokoju przenika wszystkie wymiary życia wspólnotowego: nigdy nie będzie prawdziwego pokoju, dopóki nie będziemy zdolni do zbudowania bardziej sprawiedliwego systemu gospodarczego. Jak dziesięć lat temu napisał Benedykt XVI w encyklice Caritas in veritate: „Przezwyciężenie niedorozwoju wymaga interwencji nie tylko w zakresie polepszenia transakcji opierających się na wymianie, nie tylko tworzenia struktur opiekuńczych natury publicznej, ale przede wszystkim stopniowego otwarcia, w kontekście światowym, na formy działalności ekonomicznej charakteryzujące się elementami darmowości i komunii” (n. 39).
- Pokój, droga nawrócenia ekologicznego
„Jeśli złe zrozumienie naszych zasad prowadziło nas czasami do usprawiedliwiania nadużyć w traktowaniu natury lub despotycznego panowania człowieka nad stworzeniem czy też wojen, niesprawiedliwości i przemocy, to jako ludzie wierzący możemy uznać, że w ten sposób byliśmy niewierni względem skarbu mądrości, którego powinniśmy strzec”[8].
W obliczu następstw naszej wrogości wobec innych, braku szacunku dla wspólnego domu i rabunkowej eksploatacji zasobów naturalnych – postrzeganych jako użyteczne narzędzia wyłącznie dla doraźnego zysku, bez poszanowania wspólnot lokalnych, dobra wspólnego i dobra przyrody – potrzebujemy nawrócenia ekologicznego.
Niedawny Synod na temat Amazonii pobudza nas do skierowania w nowy sposób apelu o pokojową relację między wspólnotami a ziemią, między teraźniejszością a pamięcią, między doświadczeniami a nadziejami.
Ta droga pojednania jest także słuchaniem i kontemplacją świata, który został nam dany przez Boga, abyśmy go uczynili naszym wspólnym domem. Istotnie, zasoby naturalne, liczne formy życia i sama Ziemia zostały nam powierzone, abyśmy je „uprawiali i strzegli” (por. Rdz 2, 15), także dla przyszłych pokoleń, z odpowiedzialnym i aktywnym udziałem każdego. Ponadto potrzebujemy przemiany przekonań i spojrzeń, która otworzyłaby nas bardziej na spotkanie z drugim człowiekiem i na przyjęcie daru stworzenia, które odzwierciedla piękno i mądrość Stwórcy.
Stąd wypływają zwłaszcza głębokie motywacje i nowy sposób zamieszkiwania we wspólnym domu, bycia obecnymi jedni dla drugich ze swoimi różnorodnościami, celebrowania i szanowania życia otrzymanego i dzielonego z innymi, zatroszczenia się o warunki i modele społeczeństwa, które sprzyjałyby rozkwitaniu i trwałości życia w przyszłości, rozwijania dobra wspólnego całej rodziny ludzkiej.
Nawrócenie ekologiczne, o które apelujemy, prowadzi nas zatem do nowego spojrzenia na życie, biorąc pod uwagę szczodrość Stwórcy, który dał nam Ziemię i który wzywa nas do radosnej wstrzemięźliwości dzielenia się. Takie nawrócenie należy rozumieć w sposób integralny, jako przekształcenie relacji utrzymywanych z naszymi siostrami i braćmi, z innymi istotami żywymi, ze stworzeniem w jego niezwykle bogatej różnorodności, ze Stwórcą, który jest źródłem wszelkiego życia. Dla chrześcijanina wymaga to „rozwijania wszystkich konsekwencji swego spotkania z Jezusem w relacjach z otaczającym go światem”[9].
- Tyle się zyskuje, ile się spodziewa[10]
Droga pojednania wymaga cierpliwości i zaufania. Nie można osiągnąć pokoju, jeśli się go nie spodziewamy.
Chodzi przede wszystkim o wiarę w możliwość pokoju, wiarę w to, że druga osoba ma – tak samo, jak my – potrzebę pokoju. Może nas w tym inspirować miłość Boga do każdego z nas, miłość wyzwalająca, miłość nieograniczona, darmowa, niestrudzona.
Często źródłem konfliktu jest strach. Dlatego ważne jest, aby wyjść poza nasze ludzkie obawy, uznając siebie za potrzebujące dzieci, w obliczu Tego, który nas miłuje i na nas czeka, jak Ojciec na syna marnotrawnego (por. Łk 15, 11–24). Kultura spotkania między braćmi i siostrami zrywa z kulturą pogróżek. Sprawia, że każde spotkanie staje się szansą i darem szczodrej miłości Boga. Prowadzi nas do przekroczenia granic naszych ograniczonych horyzontów, aby zawsze zmierzać do życia w powszechnym braterstwie, jako dzieci jednego Ojca Niebieskiego.
Dla uczniów Chrystusa droga ta jest także wspierana sakramentem Pojednania, danym przez Pana na odpuszczenie grzechów osób ochrzczonych. Ten sakrament Kościoła, który odnawia osoby i wspólnoty, wzywa nas, byśmy patrzyli na Jezusa, który pojednał „wszystko z sobą: przez Niego – i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża” (Kol 1, 20); i prosi nas, byśmy zrezygnowali z wszelkiej przemocy w naszych myślach, słowach i czynach, zarówno wobec bliźniego, jak i wobec stworzenia.
Łaska Boga Ojca daje się jako miłość bez warunków. Otrzymawszy Jego przebaczenie w Chrystusie, możemy wyruszyć w drogę, aby je ofiarować mężczyznom i kobietom naszych czasów. Dzień po dniu Duch Święty podpowiada nam postawy i słowa, abyśmy stali się budowniczymi sprawiedliwości i pokoju.
Niech Bóg pokoju nas błogosławi i przyjdzie nam z pomocą.
Niech Maryja, Matka Księcia Pokoju i Matka wszystkich ludów ziemi towarzyszy nam i wspiera nas na drodze pojednania, krok po kroku.
I oby każda osoba, przychodząc na ten świat, mogła zaznać życia w pokoju i w pełni rozwinąć obietnicę miłości i życia, jaką w sobie nosi.
Watykan, 8 grudnia 2019 r.
Franciszek
[1] Benedykt XVI, Enc. Spe salvi (30 listopada 2007), 1.
[2] Przemówienie o broni nuklearnej, Nagasaki, „Atomic Bomb Hypocenter”, 24 listopada 2019.
[3] Por. Homilia na Lampedusie, 8 lipca 2013.
[4] Przemówienie na temat pokoju, Hiroszima, Pomnik Pokoju, 24 listopada 2019.
[5] Sobór Watykański II, Konst. duszp. Gaudium et spes, 78.
[6] Por. Benedykt XVI, Discorso ai dirigenti delle Associazioni Cristiane Lavoratori Italiani, 27 stycznia 2006.
[7] List apost. Octogesima adveniens (14 maja 1971), 24.
[8] Enc. Laudato si’ (24 maja 2015), 200.
© Copyright – Libreria Editrice Vaticana
Fotografia: Jeffrey Bruno

Meksyk: ogromny spadek liczby morderstw za sprawą kaplic adoracji Najświętszego Sakramentu
Wzrost liczby kaplic adoracji w Meksyku przyczynił się do zdumiewającego spadku poziomu przestępstw. Zmiana jest szczególnie znacząca w Ciudad Juárez, jednym z najbezpieczniejszych miast w Meksyku, gdzie w ciągu pięciu lat – od roku 2010 do 2015 – liczba zabójstw spadła z ponad 3,7 tys. do tylko 256.
Ksiądz Patricio Hilemen przypisuje ten spadek wzrostowi adoracji eucharystycznych. Duchowny wyznaczony do ustanowienia kaplic adoracji w Ameryce Łacińskiej zauważył, że „kiedy parafia dzień i noc wielbi Pana Boga, miasto ulega przemianie”.
W wywiadzie udzielonym argentyńskiej radiostacji katolickiej w roku 2013 ks. Hileman zauważył, że „w tamtym czasie ginęło codziennie 40 osób, gdyż grupy handlarzy narkotyków walczyły z miastem, by szmuglować narkotyki do Stanów Zjednoczonych”.
W latach 2008-2010 Ciudad Juárez znajdowało się na liście jednych z najniebezpieczniejszych miast na świecie, ale obecnie – w roku 2017 – jest bezpieczniejsze niż kilka miast amerykańskich, włączając w to Baltimore i Nowy Orlean.
– Juárez dużo wycierpiało i doświadczyło dużo bólu. Ale miasto wraca do życia: jest symbolem tego, co można zrobić. Nie ma innego miejsca na świecie, które by zdołało tak szybko się poprawić – skomentował sprawę Jorge Gonzalez Nicholas, prokurator z Ciudad Juárez.
Po otwarciu pierwszej kaplicy w Ciudad Juárez w roku 2013 liczba zabójstw spadła tak radykalnie, że ludzie mówili o tym ks. Hilemanowi.
– Proszę księdza, odkąd kaplica została otwarta nikt w Ciudad Juárez nie umarł; upłynęły dwa miesiące i nikt nie umarł – powiedział księdzu Hilemanowi pewien duchowny.
– Stworzyliśmy w ciągu roku 10 kaplic – wyjaśniał ks. Hileman.
W lutym 2016 roku papież Franciszek odwiedził uprzednio nękane przez przemoc miasto i w czasie wystąpienia wygłoszonego w miejscowym więzieniu powiedział: Prośmy razem naszego Pana o dar rozmowy, dar łez, prośmy Go, by dał nam otwarte serca, jak mieszkańcom Niniwy, otwarte na Jego wołanie, które słychać z ust niezliczonych cierpiących mężczyzn i kobiet. Nigdy więcej śmierci! Nigdy więcej wyzysku! Zawsze jest czas na zmianę, zawsze jest wyjście i zawsze sposobność; zawsze jest czas, by błagać o miłosierdzie Boże.
Adoracja eucharystyczna od dawna była postrzegana jako sposób zbliżenia się do Jezusa Chrystusa i święci, papieże oraz doktorzy Kościoła od wieków ją zalecali. Papież emeryt Benedykt XVI powiedział kiedyś: W świecie, w którym jest tak dużo hałasu, tak wiele konsternacji, istnieje potrzeba milczącej adoracji Jezusa ukrytego w Hostii. Bądźcie wytrwali w modlitwie adoracyjnej i nauczajcie jej wiernych. Jest ona źródłem pocieszenia i światła, szczególnie dla tych, którzy cierpią.
Z kolei papież św. Jan Paweł II zauważył: W tym sakramencie miłości czeka na nas Jezus Chrystus. Bądźmy hojni w udzielaniu swojego czasu Jezusowi w adoracji, kontemplując go w wierze, gotowi zadośćuczynić za nasze własne grzechy, duże i małe oraz za wykroczenia świata.
W ciągu historii Kościoła święci wykazywali ogromne nabożeństwo dla Najświętszego Sakramentu, które wyrażało się adoracją eucharystyczną i częstym nawiedzaniem tabernakulum.
Św. Gabriel Possenti, członek zakonu pasjonistów, powiedział: Więcej jest słodyczy w jednej godzinie modlitwy przez Jezusem w Najświętszym Sakramencie niż we wszystkich zatłoczonych teatrach, olśniewających salonach, przyprawiających o zawrót głowy rozrywkach i spotkaniach towarzyskich świata.
Wielki włoski święty Jan Bosko, który zajmował się trudną młodzieżą, mówił z kolei: Szukajcie często ucieczki u stóp Jezusa. Moi drodzy, nawiedzanie Najświętszego Sakramentu jest niezwykle niezbędnym sposobem zwalczania diabła. Zatem często odwiedzajcie Jezusa, a diabeł nie odniesie nad wami zwycięstwa.
Stefan Farrar
źródło: ChurchMilitant.com
tłum. Jan J. Franczak
http://www.pch24.pl/meksyk–ogromny-spadek-liczby-morderstw-za-sprawa-kaplic-adoracji-najswietszego-sakramentu,49059,i.html

Adorować Boga sercem
Wiara nie jest celem samym w sobie. Przeciwnie, jest wprawdzie bardzo cennym, ale jednak środkiem do Boga.
Dzięki niej człowiek poznaje swego Stwórcę, czci Go, adoruje, coraz bardziej kocha, by w końcu połączyć się z Nim na wieczność. Święty Ignacy Loyola ujął w sposób lapidarny istotę powołania człowieka na ziemi: Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją (Ćd, 23). Nowy katechizm wśród środków do tego celu wskazuje: adorację, modlitwę, ofiarę i śluby.
Adoracja jest najważniejsza, gdyż pozwala przenieść wzrok z siebie na Boga. Uznać Go za prawdziwego Pana naszego życia, uwielbiać i wychwalać, troszczyć się, by był poznawany i kochany przez ludzi. Adoracja jest czasem intymnego spotkania z Trójcą Świętą: z Bogiem Ojcem, Jezusem Chrystusem i Duchem Świętym. Poznanie Boga i siebie byłoby o wiele głębsze, gdybyśmy nauczyli się częściej zaglądać do kościoła i zatrzymywać na chwilę adoracji, zwłaszcza w sytuacjach zagubienia, samotności, bezradności, problemów. Zwykle w trudnych doświadczeniach szukamy pocieszenia u ludzi, przyjaciół czy bliskich nam osób albo uciekamy w rozrywki: alkohol, telewizję, świat wirtualny. Zapominamy, że żaden człowiek do końca nie uśmierzy bólu ani nie rozwiąże problemów. Natomiast w czasie adoracji Jezus daje łaskę, siłę oraz pociechę w trudach i zagubieniu.
Trwanie w obecności Jezusa zbliża do ludzi. Miłość do ludzi staje się wtedy głębsza, bardziej świadoma, trwała, gdyż opiera się na źródle prawdziwej i absolutnej miłości – na Bogu. Adoracja nie izoluje od ludzi, od świata, nawet od zła. W takiej sytuacji byłaby kolejną formą ucieczki. Przeciwnie, adoracja wychodzi od Boga i prowadzi do realności świata, do ludzi, problemów, cierpienia, zła i pomaga na nie patrzeć w innym świetle – odnowionym sercem i umysłem.
Adoracja jest również wewnętrzną siłą, która wnosi pokój i harmonię, daje nadzieję, rozpala miłość, pozwala głosić Boga sercem. Sprawia, że codzienne życie staje się stopniowo bardziej zorganizowane, uporządkowane i sensowniejsze; doświadczamy dotyku Jezusa i powolnej przemiany serca. Przykładem może być piękne świadectwo zamieszczone w Internecie: Adoracja była i jest dla mnie wyzwaniem. Jednocześnie tylko podczas adoracji czuję wystarczająco mocno dotyk Chrystusa, by zmienić siebie. I to zmienianie siebie powoduje, że adoracja jest dla mnie wyzwaniem. Trudno mi jest rozstać się choćby tylko z kawałeczkiem mojej pychy, takie rozstanie boli. A jednocześnie dotyk Chrystusa koi.
Wyrazem adoracji Boga jest modlitwa. Tertulian podkreśla jej nieograniczone wprost możliwości: zmywa winy, odpędza pokusy, wstrzymuje prześladowania, pociesza małodusznych, daje natchnienie wspaniałomyślnym, prowadzi pielgrzymujących, ucisza fale wód, łotrów wprawia w zdumienie, karmi ubogich, kieruje bogaczami, podnosi upadłych, upadających podtrzymuje, stojących broni od upadku. Dlatego modli się niebo i ziemia, aniołowie i stworzenia, nawet i ptaki powstające ze snu wznoszą się ku niebu i rozkładając na krzyż skrzydła zamiast rąk, mówią coś, co wydaje się modlitwą.
Trzy zasadnicze formy modlitwy oddają trafnie ludzką zależność od Boga. Modlitwa uwielbienia i dziękczynienia wskazuje, że jedynie Bóg jest godny największej chwały i czci. On jest źródłem wszelkiego dobra i miłości. Przykład takiej modlitwy pozostawiła nam Niepokalana Maryja. W swoim Magnificat uwielbia Ona Boga za wielkie rzeczy, które uczynił Jej i światu (Łk 1, 46-55). Wysławia Boga, który jest wszechmocny, święty, miłosierny, sprawiedliwy, dobry i niepojęty. Magnificat Maryi jest równocześnie radosnym dziękczynieniem, wynikającym z tego, że Bóg uczynił Jej wielkie rzeczy (Łk 1, 49). Uwielbienie i wdzięczność stanowiły treść modlitwy nawet Syna Bożego.
Drugą formą jest modlitwa wstawiennicza. Pozwala ona rozszerzyć własne, często skurczone, serce. Skierować wzrok na potrzeby innych. Zobaczyć, że nikt z nas nie jest pępkiem świata. Modlitwa za innych jest znakiem miłości bliźniego. Są sytuacje, w których mimo największych zaangażowań i wysiłków nie jesteśmy w stanie pomóc innym. Sytuacje te uczą pokory, uświadamiają, że nie jesteśmy zbawicielami. Czasem jednak trzeba długo i cierpliwie prosić, wołać, wstawiać się, aby “zostać wysłuchanym”. Świadectwem jest Kananejka, która mimo złego potraktowania i odrzucenia przez Jezusa prosi ufnie i nieprzerwanie, dopóki nie osiągnie celu, uzdrowienia córki (Mt 15, 21-28). Innym przykładem jest uboga wdowa, której niesprawiedliwy sędzia nie chciał bronić; nie przestaje ona nalegać, wierząc, że jeśli nawet sędzia nie wzruszy się jej ubóstwem, to wysłucha ją z powodu jej natarczywości (Łk 18, 1-8); czy natrętny przyjaciel, który idzie w nocy do przyjaciela i prosi o chleb (Łk 11, 9-13). Albo sam Jezus proszący za uczniów i Kościół (J 17). Modlitwa wstawiennicza pobudza empatię i wyzwala solidarność z cierpiącymi i potrzebującymi. Sprawia, że ich problemy stają się naszymi. Nie tylko wyzwalają emocje (być może w wygodnym pokoju przed telewizorem), ale i motywują do działania.
Trzeci rodzaj modlitwy może pozornie wydawać się zbyt egoistyczny. Chodzi tu o modlitwę błagalną za siebie. Czasami rezygnujemy z niej całkowicie albo “nie chcemy naprzykrzać się Panu Bogu” i “zawracać Mu głowy” swoimi problemami. W rzeczywistości rozmijamy się z nauczaniem Jezusa, który zachęcał: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna (J 16, 23-24). W “najpopularniejszej” modlitwie Ojcze nasz Jezus zachęca również do prośby. Bóg Ojciec dobrze zna nasze potrzeby, a jednak Jezus nalega, by prosić. Prosząc, uświadamiamy sobie własne pragnienia, potrzeby, zależność od Boga i stajemy się bardziej pokorni. Jesteśmy wtedy jak dzieci, które ufają swoim rodzicom i potrafią w naturalny sposób prosić i przyjmować dary. A rodzice przecież cieszą się, gdy dzieci proszą. Nawet ciągle o to samo.
Wyrazem czci i służby Bogu jest ofiara. Święty Paweł zachęca i prosi Rzymian, aby dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną (Rz 12, 1). Ofiara duchowa polega na oddaniu siebie, swego serca, całej osoby Bogu, na dobre i złe. Jak Maryja w Nazarecie (por. Łk 1, 38). Nie chodzi więc o słowa, ale o czyny. Zresztą Pan Bóg wprost odcinał się od pięknych słów, które nie znajdują pokrycia w życiu. Podkreślał, że chce raczej miłosierdzia i miłości niż całopaleń i ofiar (por. Oz 6, 6). Najpiękniejszą ofiarą jest czyste, skruszone serce. Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym (Ps 51, 19).
Na zakończenie Ćwiczeń duchownych święty Ignacy proponuje jej uczestnikom modlitwę ofiarowania: Zabierz Panie i przyjmij całą moją wolność, pamięć moją, mój rozum i całą moją wolę, wszystko, co mam i co posiadam. Ty mi to Panie dałeś, Tobie to zwracam. Wszystko jest Twoje. Rozporządzaj tym według Twojej woli. Daj mi tylko miłość Twoją i łaskę, a to mi wystarczy (Ćd, 234). Modlitwa ta wyraża zgodę na wolę Bożą. Bóg jest dawcą i Panem wszelkich darów i wartości. Może nimi rozporządzać według własnego uznania.
W czasie rekolekcji ignacjańskich rozmawiam z rekolektantami o modlitwie ofiarowania. Czasem słyszę lęki i obawy. Czy mogę Bogu całkowicie zawierzyć? Oddać bezwarunkowo wszystko i siebie? A co, jeśli zechce sprawdzić autentyczność moich słów i potraktuje je dosłownie? Oczywiście, nie można wykluczyć takiej sytuacji. Świadczy o tym przykład jednego ze starszych hiszpańskich jezuitów. Cierpiał on na amnezję i w sposób humorystyczny tłumaczył współbraciom tę przypadłość: Całe życie modliłem się: zabierz Panie pamięć moją. I zabrał, zabrał, zabrał… W rzeczywistości bezwarunkowe oddanie się Bogu prowadzi do wolności. Uwalania od nadmiernych napięć, niepokojów, stresów. Daje odwagę i pewność. Przecież wszystko jest w rękach dobrego Boga, a On chce jedynie ludzkiego szczęścia.
Wzorem każdej ofiary jest dar Syna Bożego. Najdoskonalsza ofiara z siebie, którą złożył On na krzyżu, z miłości do Ojca i do człowieka. Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5, 6-8). Ofiara Jezusa była konsekwencją miłości świadomej, bezwarunkowej i do końca (J 13, 1). Taki wymiar winna mieć nasza ludzka ofiara. Nie chodzi w niej o wypełnianie obowiązku, pewnych świadczeń, aby Bóg był zadowolony, ale o praktykowanie miłości Boga, bliźnich i siebie.
Wyrazem ofiary składanej Bogu są przyrzeczenia i śluby. Przyrzeczenia wiążą się z ważnymi sakramentalnymi wydarzeniami życia duchowego. U początku życia w sakramencie chrztu czynią to rodzice i chrzestni. Zobowiązują się w ten sposób do troski o kształtowanie wiary i rozwój życia duchowego małego jeszcze dziecka. Świadomym aktem jest już bierzmowanie. Wówczas młody człowiek potwierdza przed Kościołem swój wybór Boga i wiary; otrzymuje moc Ducha Świętego i Jego dary, by świadomie kształtować relacje przyjaźni z Bogiem. Z przyrzeczeniami wiąże się również wybór drogi życiowej. Zarówno małżeństwo, jak i kapłaństwo są dogłębnym oddaniem siebie drugiej osobie. W sakramencie małżeństwa wierność, miłość i dozgonność przyrzeka się małżonkowi, w sakramencie kapłaństwa samemu Chrystusowi. Prócz tych dalekosiężnych i brzemiennych w skutki przyrzeczeń istnieją również zwyczajne, codzienne, ale również ważne i wpływające na całokształt relacji z Bogiem. Przyrzeczenia takie wyrażają się na przykład w dobrych uczynkach, różnych formach ascezy, modlitwy, pielgrzymek. Im mniej kryją w sobie motywacji egoistycznych, tym bardziej są cenne i miłe w oczach Bożych.
Jako szczególną ofiarę należy wyodrębnić rady ewangeliczne, czyli śluby: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Poprzez nie osoba, która oddaje siebie Bogu, rezygnuje w sposób świadomy i wolny z niektórych “światowych przyjemności”. Ślub czystości wiąże się z rezygnacją z życia małżeńskiego i wyborem samotności; w ten sposób zbliża do miłości bezinteresownej oraz lepiej pomaga zrozumieć osoby samotne, cierpiące, zagubione w życiu. Ślub ubóstwa jest rezygnacją z nadmiernej konsumpcji i posiadania; pozwala prowadzić prosty, ewangeliczny tryb życia, solidaryzować się z ludźmi prawdziwie ubogimi, pomagać im i kontestować daleki od miłosierdzia i sprawiedliwości współczesny świat. Ślub posłuszeństwa dotyczy rezygnacji z pełnej wolności. Dzięki niemu osoba zakonna jest bardziej otwarta, mobilna, dyspozycyjna; zamiast siebie szuka przede wszystkim woli Bożej, którą odczytuje w decyzjach przełożonych. Śluby prowadzą do większej otwartości na Boga, a w Nim na drugiego człowieka. Kształtują człowieka dojrzałego, świadomego, odpowiedzialnego, dającego pogodne świadectwo miłości, prostoty i życia na co dzień wolą Bożą.
http://m.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1695,adorowac-boga-sercem.html

Gaudete et Exsultete: o pokoju
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi”.
87. Błogosławieństwo to skłania nas do pomyślenia o wielu powtarzających się sytuacjach konfliktowych. Bardzo często zdarza się nam, że jesteśmy przyczyną konfliktów lub przynajmniej nieporozumień. Na przykład, gdy słyszę coś od kogoś i idę do drugiego, by mu o tym powiedzieć, a nawet tworzę drugą wersję, nieco szerszą, i ją rozpowszechniam. A jeśli wyrządzi ona więcej szkody, to wydaje mi się, że sprawia mi to więcej satysfakcji. Świat plotek, tworzony przez ludzi krytykujących i niszczących, nie buduje pokoju. Ci ludzie są raczej wrogami pokoju i w żaden sposób nie są błogosławieni[73].
88. Ludzie wprowadzający pokój są źródłem pokoju, budują pokój i przyjaźń społeczną. Tym, którzy wszędzie wprowadzają pokój, Jezus składa piękną obietnicę: „będą nazwani synami Bożymi” (Mt 5, 9). Prosił On uczniów, aby, wchodząc do jakiegoś domu, mówili: „Pokój temu domowi!” (Łk 10, 5). Słowo Boże zachęca każdego wierzącego, by dążył do pokoju razem z innymi (por. 2Tm 2, 22), bo „Owoc sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój” (Jk 3, 18). A jeśli w jakimś przypadku w naszej wspólnocie mamy wątpliwości co do tego, co należy czynić, „starajmy się o to, co służy sprawie pokoju” (Rz 14, 19), ponieważ jedność jest ważniejsza od konfliktu[74].
89. Niełatwo jest budować ten ewangeliczny pokój, który nikogo nie wyklucza, ale włącza także tych, którzy są nieco dziwni, trudni i skomplikowani, tych, którzy wymagają uwagi, tych, którzy są inni, tych, którzy są bardzo obciążeni życiem, mają inne zainteresowania. Jest to trudne i wymaga wielkiej otwartości umysłu i serca, ponieważ nie jest to „budowanie zgody «przy biurku» lub kruchego pokoju jedynie dla uprzywilejowanej mniejszości”[75] ani też „projekt przygotowany przez niewielu i adresowany do niewielu”[76]. Nie usiłuje też pomijać lub ukrywać konfliktów, ale raczej „przyjąć konflikt, rozwiązać go i przemienić w ogniwo nowego procesu”[77]. Chodzi o to, by być budowniczymi pokoju, ponieważ budowanie pokoju jest sztuką wymagającą pogody ducha, kreatywności, wrażliwości i umiejętności. Rozsiewanie pokoju wokół nas jest świętością.
W Rzymie, u Św. Piotra, dnia 19 marca 2018 roku, w Uroczystość św. Józefa, w szóstym roku mego Pontyfikatu.